Zdjęcie: Muzeum Archeologiczno-Historyczne w Elblągu
Sulki z Kętrzyna
(Historia jednego przedmiotu cz. 125)
Wspólnie z Elbląską Gazetą Internetową portEl.pl publikowaliśmy cykl artykułów pt. „Historia jednego przedmiotu”, prezentowaliśmy w nich nasze najciekawsze eksponaty i opisywaliśmy ich historię.
Dziś będzie o obrazie Ludwika Maciąga.
Współczesna rzeczywistość nastawiona jest na innowacyjność i oryginalność – zewsząd atakowani jesteśmy kolejnymi nowinkami technologicznymi, świat wciąż przyspiesza i zmienia się na naszych oczach. Artyści również biorą udział w tej pogoni – nowatorski pomysł, czy błyskotliwa idea są dzisiaj często najistotniejszym elementem dzieła. Wciąż jednak bywają twórcy, którzy nie przejmując się pędzącym kalejdoskopem wydarzeń, zwracają się ku tradycji i czerpią natchnienie z pewnych niezmiennych elementów rzeczywistości. Jednym z nich był Ludwik Maciąg – wybitny polski malarz, specjalizujący się w przedstawieniach scen batalistycznych, którego największą inspiracją były konie.
Malarz urodził się w 1920 roku Krakowie, w rodzinie o bogatej patriotycznej tradycji. Jego ojciec był artylerzystą armii austro – węgierskiej, weteranem wielu frontów I wojny światowej. Po bitwie pod Verdun trafił do francuskiej niewoli, z której udało mu się wydostać i powrócić wraz z armią Józefa Hallera do Polski. Wkrótce później przydzielony został do Pułku Artylerii Lekkiej, stacjonującego w Białej Podlaskiej. To właśnie tam Ludwik Maciąg spędził swoje dzieciństwo, które po latach wspominał następująco: „Chłonąłem życie koszar, koniowiązy, pojenie koni, komendy, od czasu do czasu ćwiczenia baterii pełne ekspresji, chrzęst dział, wyjazdy pocztu honorowego z trąbką. Dni były dzielone trąbką sygnałową trębacza, a wieczorami po apelu niosły się tęskne pieśni kanonierów.”
Te szczególne doświadczenia z dzieciństwa w dużej mierze ukształtowały wrażliwość Ludwika Maciąga i nierozerwalnie złączyły jego życie z końmi. Od najmłodszych lat zdradzał też zamiłowanie do rysunku – już nauczyciel w gimnazjum przepowiadał, że zostanie kiedyś malarzem. Jednak jego marzenia o ASP musiały zostać odroczone z powodu wybuchu II wojny światowej, podczas której Ludwik aktywnie włączył się w działalność partyzancką, będąc członkiem zwiadu konnego Armii Krajowej o pseudonimie „Sas”. Po rozwiązaniu oddziału, ukrywał się przed NKWD i zsyłką na Sybir w Stadninie koni w Janowie Podlaskim, gdzie został leśniczym. Przez cały okres okupacji Maciąg dokumentował swoje doświadczenia szkicując je w swoim notatniku. W 1945 roku rozpoczął studia na Warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, a po ich ukończeniu objął stanowisko adiunkta na Wydziale Malarstwa u profesora Michała Byliny. W kolejnych latach Ludwik Maciąg kontynuował swą karierę akademicką – został profesorem zwyczajnym, a w latach 1969-1972 sprawował funkcję dziekana.
Jego szczególna wrażliwość, kształtowana pośród koni i na łonie natury, dała jednak w końcu o sobie znać – artyście zaczęło doskwierać życie w wielkim mieście. W 1978 roku porzucił więc karierę akademicką i przeniósł się wraz z żoną na prowincję, gdzie kupili stary dom i kawałek ziemi. Na wsi nieopodal Wyszkowa Ludwik Maciąg spędził resztę swego życia (zmarł w 2007 roku) – hodował konie, zajmował się gospodarstwem, lecz przede wszystkim malował, uwieczniając piękno swych ukochanych zwierząt oraz okolicznego pejzażu.
W zbiorach Muzeum Archeologiczno – Historycznego w Elblągu znajduje się obraz Ludwika Maciąga, zatytułowany „Sulki z Kętrzyna”, namalowany w ostatnim okresie życia artysty, w 2004 roku. W dużym formacie (130x114cm) twórca przedstawił dwie sulki – lekkie, dwukołowe pojazdy zaprzęgowe – ciągnięte przez masywne konie rasy polskiej. Niezależnie czy artysta przedstawiał akurat sceny batalistyczne („Szarża pod Wólką”), prace na roli (cykl „Czas żniw”), czy też zawody sportowe, jak w przypadku elbląskiego obrazu – potrafił zawsze z wielką łatwością i niebywałym znawstwem ukazać charakterystyczne końskie cechy, ich siłę oraz niezwykłe piękno.
Niezachwianej stałości Maciąga w doborze artystycznych tematów, towarzyszyła również silna niechęć do wykorzystywania ulubionych motywów w służbie narzucanej mu narracji (artysta, mimo nacisków, nigdy nie tworzył w nurcie socrealizmu). Nie interesowały go aktualnie panujące mody, trendy i tendencje. Maciąg kochał konie, więc je malował – i tę, niczym nieskażoną, miłość w każdym z jego obrazów widać jak na dłoni.
Michał Kozłowski, historyk sztuki, Muzeum Archeologiczno – Historyczne w Elblągu