Zdjęcie: Muzeum Archeologiczno-Historyczne w Elblągu
Więcej światła!
(Historia jednego przedmiotu cz. 126)
Wspólnie z Elbląską Gazetą Internetową portEl.pl publikowaliśmy cykl artykułów pt. „Historia jednego przedmiotu”, prezentowaliśmy w nich nasze najciekawsze eksponaty i opisywaliśmy ich historię.
Dziś będzie o objaśniaczu do świec.
W związku z tym, iż wosk niegdyś był bardzo kosztowny, aż do początków XIX w. świece wykonywane były często ze zwierzęcego łoju. Kopciły one i kapały tym mocniej, im dłuższy był ich knot, który nie spalał się równo ze świecą, wobec czego konieczne było regularne przycinanie go. Z pomocą przychodził wówczas przyrząd zwany objaśniaczem do świec.
Prezentowany dzisiaj obiekt ma kształt mosiężnych nożyczek o ostrzach nierównej długości. Jedno z ostrzy zaopatrzone jest w pojemniczek z wieczkiem zdobionym żłobieniami, zaś na drugim znajduje się klapka, która wpychała przycięty knot do wnętrza pojemnika. Ostrze z pojemnikiem zakończone jest szpikulcem, służącym do nakłuwania palącej się świecy, dzięki czemu, za sprawą wylania się nagromadzonej parafiny, paliła się ona jaśniejszym i równiejszym światłem. Pierwotnie przyrząd posiadał trzy nóżki, umożliwiające postawienie go: jedną pod szpikulcem i po jednej od spodniej strony każdego z uchwytów na palce, został jednak uszkodzony – brakuje jednej z nóżek przy uchwytach. Na objaśniaczu nie ma napisów czy oznaczeń umożliwiających identyfikację wytwórcy, jedynie na wewnętrznej stronie klapki widnieje wygrawerowana liczba 35, będąca zapewne numerem seryjnym produktu. Trudne jest w związku z tym określenie daty powstania przedmiotu, poza bardzo ogólnym stwierdzeniem, iż wyprodukowano go w XIX w. Prezentowany objaśniacz to standardowa, niewyszukana forma tego przedmiotu. Bywały także objaśniacze o bardzo dekoracyjnych kształtach, bogato zdobione i wykonane ze szlachetnych, kosztownych materiałów, jak np. srebro.
W powszechnym użyciu objaśniacze do świec były od XVI do XIX w., jednak ich historia jest znacznie dłuższa. Mówi o nich już starotestamentowa II Księga Mojżeszowa we fragmencie o wyposażeniu Przybytku Mojżeszowego (2 Mojż, 28,35). Na wielkopańskich dworach, gdzie paliły się setki świec, przycinanie ich knotów było, można powiedzieć, zajęciem na cały etat, stąd obecność osobnego służącego, oddelegowanego do tego właśnie zadania. „Gasiciel świec” był jednak przede wszystkim niezbędny w dawnych teatrach, w których na rampach umieszczany był rząd świec. Nie było zatem rady – „gasiciel” musiał wkraczać na scenę w trakcie przedstawienia, by czynić swoją powinność, czyli przyciąć knoty, w związku z czym starano się nieraz „wkomponować” go w akcję sztuki lub przynajmniej zaopatrzyć w pasujący do treści spektaklu kostium.
Objaśniacze do świec mają także swoje miejsce w kulturze. W malarstwie były często – wraz ze świecami, świecznikami i zagaszaczami do świec – symbolem „vanitas”, przemijalności i ulotności ludzkiego życia. Na obrazie Joosa van Cleve (1485-1540) „Święty Hieronim w pracowni” o marności spraw doczesnych przypomina, obok ludzkiej czaszki, właśnie leżący na stole obok świecy objaśniacz. Szczególnie często objaśniacze do świec pojawiają się w tej roli w XVII-XVIII-wiecznych niderlandzkich martwych naturach. Mosiężny obcinacz do knotów w wersji miniaturowej stanowi także – jakże by inaczej – element wyposażenia słynnego domku dla lalek zamożnej amsterdamskiej mieszczki Petronelli Oortman, przechowywanego w Rijksmuseum. Przyrząd ten występuje także w literaturze pięknej – w niemieckiej powieści „Siebenkäs” autorstwa Jeana Paula (1763-1825) bohater „musztruje” swoją świeżo poślubioną żonę odnośnie właściwego użytkowania objaśniacza.
Objaśniacze do świec zaczęły wychodzić z użycia w XIX w., kiedy to pojawiły się świece stearynowe (lata 20-30-te XIX w.) oraz – nieco później – parafinowe. Do lepszego spalania świec, a co za tym idzie zbędności przycinaczy, przyczyniło się także wprowadzenie w połowie XIX w. plecionych knotów. W pamiętnikach i relacjach wielu pisarzy końca XIX w. i początku XX w. zapamiętany z dzieciństwa proces przycinania knotów oraz służące do niego nożyczki jawią się najczęściej jako relikt przeszłości, symbol minionych czasów, jakże nieprzystający do wieku „pary i elektryczności”. Z drugiej strony nużące zadanie ciągłego przycinania knotów stwarzało, jak pisze np. niemiecki egiptolog, autor powieści historycznych i książek popularnonaukowych Georg Ebers (1837–1898) w swoich wydanych w 1893 r. wspomnieniach, okazję do chłopięcych psikusów, kiedy to wskutek pozorowanej niezręczności obarczonego tą pracą pokój pogrążał się w zaiste egipskich ciemnościach.
Prezentowany objaśniacz zobaczyć można na wystawie „Świadectwa. Historia w twarzach – twarze historii“ w Muzeum Archeologiczno-Historycznym w Elblągu.
Joanna Szkolnicka, adiunkt ds. historii najnowszej MAH w Elblągu