Blog - Edukacja muzealna w Elblągu

Co panna miała w posagu?

Zdjęcie: Muzeum Archeologiczno-Historyczne w Elblągu

Co panna miała w posagu?

 (Historia jednego przedmiotu cz. 67)

Wspólnie z Elbląską Gazetą Internetową portEl.pl publikowaliśmy cykl artykułów pt. „Historia jednego przedmiotu”, prezentowaliśmy w nich nasze najciekawsze eksponaty i opisywaliśmy ich historię. Dzisiaj o skrzyni posagowej.

Meble i skrzynie posagowe były przedmiotami szczególnymi, ponieważ miały podkreślać obecność żony w domu męża i jej korzenie rodowe, dlatego dużą wagę przywiązywano do umieszczania całego nazwiska panieńskiego w widocznym miejscu. Tradycja ta miała wywodzić się z renesansowych skrzyń „medalionowych”, na których umieszczano rodzinne herby. Znaki te miały identyfikować i sławić nazwisko właścicieli podczas ich przenoszenia, być może nawet i chronić.

Prezentowana skrzynia posagowa to sosnowy mebel dosyć prosty w budowie: prostokątne ściany łączone na tzw. jaskółczy ogon, oblistwione krawędzie wieka wystające poza lico skrzyni, wieko zamykane zawiasami, które mocują dwa mosiężne guzy, po bokach ozdobnie trybowana blacha z żelaznymi uchwytami do przenoszenia. W środku po prawej stronie prostokątny schowek. Polichromia stanowi czerwono-brązowe tło zdobione skomponowanymi bukietami z kwiatów, w których plasują się róże, tulipany zarówno dojrzałe i rozkwitające oraz niezapominajki. Kompozycja jest siostrą bliźniaczą motywów intarsjowanych, ale nowością są niezapominajki. Bukiety ujęte w ramy zbudowane z przestylizowanego ornamentu cęgowego (tak popularnego w zdobnictwie mebli intarsjowanych). Spotykane skrzynie w domach gburskich na naszych terenach były zdobione zarówno intarsją jak i malaturami, ale im dalej na wschód- Mazury, Kłajpeda, tym częściej są polichromowane.

Skrzynia posiada inskrypcję „H. Strauß” z datą 1863. Całe nazwisko to dość rzadki element na wiejskich skrzyniach ludowych w Polsce; zazwyczaj występuje na nich data i ewentualnie inicjały. Jednakże na skrzyniach z regionu Prus napis nie jest wcale rzadkością. Być może przyczyną tego stanu rzeczy była znacząca różnica w upowszechnieniu piśmienności, jaka dzieliła region Prus od reszty Polski. W 1870 w Królestwie Polskim i w Galicji analfabeci stanowili ok. 80% ludności, a w zaborze pruskim tylko 30%. Może istniała też inna przyczyna wynikająca z natury obyczajowej, niemniej skrzynie z całymi napisami dość licznie występują na terenach Niemiec.

Skrzynie posagowe uczestniczyły w obyczaju zwanym „przenosiny”, czyli uroczystym przenoszeniu posagu z domu żony do męża. W polskiej tradycji obrzęd ten następował praktycznie na końcu – po zaślubinach, skonsumowaniu związku i oczepinach, czyli w czasie, kiedy panna stała się żoną. Nierzadką praktyką było wkładanie do skrzyń kamieni, żeby oszukać niosących insynuując bogactwa w nich zawarte. W starej tradycji niemieckiej było inaczej. Tam przenosiła się panna na parę dni przed uroczystościami weselnymi i niemiecki kawaler doskonale wiedział, co przyszła żona ze sobą wnosi do małżeństwa. Sama droga przenoszenia posagu była w niemieckiej tradycji bardzo istotna, wiązała się z dużą liczbą zakazów i nakazów. Dla Słowian najważniejsze było samo wejście panny młodej do domu pana młodego, dzielenie chlebem i dotykanie miejsc gdzie rozpalano ogień. Posag niemieckiej panny w postaci krucyfiksu, szafy, skrzyń, ręczników, pościeli, kołder, poduszek i wielu innych rzeczy układano na wozie w formie usypanej sterty. Na samej górze ustawiano zasłane łóżko, a na nim wiele przedmiotów o charakterze magicznym – przede wszystkim narzutę z wyhaftowanymi pięcioma krzyżami, mającymi uchronić pannę od złych mocy. Na łóżku najczęściej usadawiano właśnie ją – królową ceremonii. Podczas przemarszu bardzo pilnowano kołowrotka, by kądziel nie była obrócona w stronę koni, gdyż panna mogłaby przez to umrzeć podczas porodu. Obwijano ją też czerwoną wstążeczką na odstraszenie złych mocy. Cały wóz ciągnęły konie – również z czerwonymi wstążeczkami. Panna młoda nie mogła podczas pochodu płakać, bo wróżyło to jej płacz do końca życia, dlatego starano się ją rozśmieszyć. W przenosinach brała udział szwaczka – bardzo ważna osoba w ceremonii oraz stolarz, który miał obowiązek od razu zamontować łóżko w domu kawalera. Panna młoda wnosiła do domu najpierw krucyfiks, bo inaczej ich wspólne życie będzie usłane cierpieniem. Na każdym wnoszonym przez pannę sprzęcie kawaler stawiał kredą trzy krzyżyki i kropił święconą wodą. Na koniec przychodził kaznodzieja i wygłaszał specjalne błogosławieństwo „Benedictio Thori et Thalam”. Następnie para szła do świątyni by pomodlić się za zmarłych ze swoich rodzin i tak oto rozpoczynała się ceremonia zaślubin.

Wioleta Rudzka, MAH

Skip to content