Zdjęcie: Muzeum Archeologiczno-Historyczne w Elblągu
Pocztówkowy żart
(Historia jednego przedmiotu cz. 110)
Wspólnie z Elbląską Gazetą Internetową portEl.pl publikowaliśmy cykl artykułów pt. „Historia jednego przedmiotu”, prezentowaliśmy w nich nasze najciekawsze eksponaty i opisywaliśmy ich historię.
Zdjęcie: Muzeum Archeologiczno-Historyczne w Elblągu
Dziś będzie o ciekawej pocztówce wysłanej 31 grudnia 1899 roku przez dwóch dżentelmenów – Arthura Litzewskiego i Fritza Horn, świętujących w Elblągu wejście w nowy rok. Ale to tylko pretekst do rozmowy o karnawale.
Specjalnie na ostatki odszukaliśmy zabawną kartkę noworoczną, ukazującą elbląski Stary Rynek z nieco „zawianej” perspektywy. Jest to fabryczna pocztówka wydrukowana przez elbląską firmę W. A. Zipp Nachfl.. Jej nagłówek – stosownie do wyobrażonej scenki – głosi „O Elblągu, jakże osobliwym mi się zdajesz!”. Pocztówka została wysłana 31 grudnia 1899 roku przez dwóch dżentelmenów – Arthura Litzewskiego i Fritza Horn, świętujących w Elblągu wejście w rok 1900. W żartobliwym tonie utożsamili się w treści z widniejącymi na kartce elegantami w stanie wskazującym na znaczne upojenie ponczem, który w tym czasie i w tym kręgu kulturowym był tradycyjnym trunkiem sylwestrowym.
Jak wynika z relacji elbląskiej prasy, donoszącej o różnego rodzaju sylwestrowych ekscesach, dokonywanych najczęściej zapewne „pod gazem”, wchodzenie w nowy rok nieco chwiejnym krokiem nie było w Elblągu czymś wyjątkowym. W Sylwestra 1892 zgotowano właśnie na Starym Rynku nocnemu stróżowi „nieprzyjemne noworoczne pozdrowienie”, natomiast w 1893 grupa „wagabundów”, wędrująca z tradycyjnym karnawałowym instrumentem – rodzajem ludowego bębenka, zwanym Brummtopf, wybiła szyby w oknach domu, w którym odmówiono im zwyczajowego datku. Zachowanie tego rodzaju nie leżało jednak w zwyczaju podpisanych na kartce młodzieńców, jednym z nich był bowiem osiemnastoletni wówczas Fritz Horn, pochodzący z zamożnej i szanowanej elbląskiej rodziny, drugim zaś jego przyjaciel Arthur Litzewski, ożeniony następnie z siostrą Fritza – Gertrudą Horn. Ojciec Fritza – Carl Horn był elbląskim adwokatem i notariuszem, pasjonatem historii i melomanem, członkiem Elbląskiego Towarzystwa Starożytności oraz innych towarzystw kulturalnych i społecznych. Sam Fritz zaś był w tym okresie zdolnym i dobrze zapowiadającym się młodzieńcem – wkrótce ukończy z wyróżnieniem budownictwo statków w Berlińskiej Wyższej Szkole Technicznej, następnie obroni dysertację doktorską, a nawet się habilituje (1912). W 1909 r. Fritz Horn bierze w elbląskim kościele NMP ślub z Erną Basilius, za sprawą czego więzami powinowactwa łączą się dwie prominentne elbląskie rodziny – Hornów oraz Basiliusów, w których posiadaniu był największy elbląski zakład fotograficzny. I tak oto sztubak, autor pocztówkowego żartu zostaje uznanym naukowcem, szanowanym obywatelem oraz głową rodziny. Ustalenie tych informacji biograficznych i koligacji towarzysko-rodzinnych możliwe było dzięki materiałom przekazanym naszemu Muzeum przez Dorothee Stelzer-King z Nowego Jorku (o rodzinie Basilius-Horn opowiadała prezentowana w Muzeum od maja do października 2016 r. wystawa Elbląska la Belle Époque na fotografiach rodziny Basilius i Horn).
„Imprezowa” kartka to także dobry pretekst, by przyjrzeć się elbląskim karnawałom okresu belle époque. Były one istotnie belle. Większe bale urządzane były w obu elbląskich resursach – Mieszczańskiej i „Humanitas”, a także np. w hotelu „Zum goldenen Löwen”. Były to imprezy otwarte, na które należało zakupić wejściówkę. Swoje prywatne imprezy urządzały też bez mała wszystkie elbląskie towarzystwa i kluby. W zależności od profilu towarzystwa lub fantazji i inwencji jego członków, zabawy wzbogacane były o elementy w rodzaju śpiewu, inscenizacji sztuk teatralnych, „żywych obrazów” lub – w przypadku towarzystw sportowych i gimnastycznych – pokazy ćwiczeń i akrobacji. Dużą popularnością cieszyły się też bale kostiumowe i maskowe, mimo iż, jak zauważał w szczycie karnawału 1903 r. elbląski dziennik „Altpreßische Zeitung”, „Bal maskowy wiąże się z wydatkami – dużymi wydatkami, a jego skutki mogą być nieprzewidywalne”.
Ulubioną rozrywką karnawałową były zabawy taneczne z niecodziennymi atrakcjami. Gwoździem programu balu organizowanego w „Deutscher Kaisergarten” w 1891 r. był np. polonez …. w stylu włoskim. Towarzystwa typowo męskie, jak męskie chóry czy towarzystwa techniczne, rezygnowały nieraz z tańców wymagających krępującej obecności dam i decydowały się na tzw. Herrenabende czyli męskie wieczory, przebiegające wówczas w zupełnie swobodnej atmosferze. Jeszcze nazajutrz rano – czyli pewnie koło południa – uczestnicy spotykali się nieraz na tzw. Katerfrühstück). I zapewne większość mieszkańców dawnego Elbląga zgodziłaby się ze stwierdzeniem, że karnawał ma jedną zasadniczą wadę – trwa zdecydowanie za krótko.
Karnawał oznaczał także spore zyski, nie tylko dla elbląskich restauratorów i właścicieli lokali, ale również dla oferentów różnego rodzaju artykułów i usług, od kostiumów balowych po confetti. W 1900 r. właściciel popularnej elbląskiej drogerii „zum Roten Kreuz” Fritz Laabs oferował paniom udającym się na zabawę m. in. różnego rodzaju pudry i szminki, H. Schöps prowadził sprzedaż rozmaitych artykułów dekoracyjnych przydatnych na bal, zaś w 1902 Th. Jacoby reklamował tkaniny, nadające się na maski.
Tę żartobliwą kartkę publikujemy dzięki uprzejmości Christy Mühleisen.
dr Joanna Szkolnicka, MAH w Elblągu