Zdjęcie: Aby przejść przez ulicę „suchą nogą” zakładano na skórzane buty drewniane patynki (fot. MAH
Ulice średniowiecznego Elbląga
(Historia jednego przedmiotu cz. 167)
Wspólnie z Elbląską Gazetą Internetową portEl.pl publikowaliśmy cykl artykułów pt. „Historia jednego przedmiotu”, prezentowaliśmy w nich nasze najciekawsze eksponaty i opisywaliśmy ich historię.
Dziś będzie bardzo nietypowo, bo przejdziemy się ulicami średniowiecznego Elbląga.
Ulice Starego Miasta to nieodzowny element rozplanowania przestrzennego każdego ośrodka miejskiego. W przeszłości były to miejsca spotkań elblążan oraz trakty wiodące do pomostów portowych, przy których rozładowywano statki przybywające z odległych krajów.
Spośród staromiejskich ulic wyróżniały się ul. Mostowa, Rybacka i Bednarska wiodące od Starego Rynku w kierunku brzegu rzeki. Ich przedłużeniem były pomosty wyładunkowe, do których przybijały statki. Po budowie średniowiecznych ceglanych fortyfikacji ulice te zamknięte zostały bramami broniącymi dostępu do miasta od strony rzeki. Przy tych ulicach mieszkali w średniowieczu najbogatsi elblążanie.
Nieco inny charakter miała ul. Stary Rynek, najdłuższa i najszersza arteria staromiejska. Przy niej położona była siedziba władz miejskich – ratusz, naprzeciwko którego stała główna świątynia – kościół p.w. św. Mikołaja. Stary Rynek był podzielony również na szereg stref, przy których handlowano określonymi towarami. I tak, odcinek pomiędzy ul. Św. Ducha i Mostową był nazywany (przynajmniej od 1345 r.) Targiem Chlebowym, a po przeciwnej stronie (pomiędzy Św. Ducha a Rzeźnicką) znajdował się targ (Buschmarkt), na którym piekarze z Nowego Miasta Elbląga sprzedawali pieczywo pszenne. Między Rybacką a Bednarską funkcjonował Targ Sienny. Fragment Starego Rynku pomiędzy Bednarską a dzisiejszą Studzienną był nazywany Targiem Węglowym, a wschodnia pierzeja tego odcinka w 2. połowie XIV wieku nazywana była Targiem Końskim. W XVIII wieku powstała nazwa na fragment pomiędzy ul. Studzienną a Bramą Targową – Targ Drzewny.
Badania archeologiczne w obrębie ulic staromiejskich prowadzone były w niewielkim zakresie i jedynie okazjonalnie, dlatego też nasza wiedza nich jest bardzo skromna. Jednak to, co udało się ustalić, pozwala nam na pewne spojrzenie w najdawniejsze ich dzieje.
Trudno jest jednoznacznie stwierdzić, czy wszystkie staromiejskie ulice miały w jakiś sposób utwardzoną nawierzchnię. W 2. połowie XIII wieku przynajmniej część ulic była wykładana drewnem – deskami, grubszymi konarami. Z całą pewnością ulica biegnąca wokół obwałowań miejskich miała taką nawierzchnię (przynajmniej na swoim północno-wschodnim odcinku). Została ona wykonana ze ściśle układanych okrąglaków (grubszych konarów), które tworzyły dosyć zwartą nawierzchnię. Fragmenty drewnianych nawierzchni układanych z desek odkryto również na ul. Św. Ducha i Stary Rynek. Datowanie dendrochronologiczne pozwoliło określić, że zostały one wykonane około połowy XIII wieku.
W XIII-wiecznym, drewnianym Elblągu funkcjonowały jeszcze wewnętrzne drogi dojazdowe. Prowadziły one od ulic staromiejskich w głąb bloków zabudowy i najczęściej wytyczane były na granicach parcel. Podobnie, jak główne trakty staromiejskie, miały one nawierzchnię z desek układanych na drewnianych legarach.
Ulice, pomimo zabezpieczenia ich deskami lub innymi fragmentami drewna, szybko pokrywały się błotem, odchodami zwierząt, różnego rodzaju śmieciami wyrzucanymi przez mieszkańców miasta. Aby przejść przez taką ulicę przysłowiową „suchą nogą” zakładano na buty skórzane drewniane patynki – drewniaki na wysokich koturnach z paskiem skóry (niekiedy bogato zdobionym). Niektóre z nich musiały być bardzo intensywnie użytkowane, gdyż często ich koturny są bardzo starte. Był to rodzaj obuwia bardzo popularny, użytkowany przez różne grupy wiekowe elblążan. Podobnie jak buty skórzane podlegały także zmianom w modzie, np. patynki z XV wieku mają długie i wąskie noski.
Ulice średniowiecznego Elbląga również wymagały sprzątania i wywożenia nieczystości. Te czynności należały do miejskiego kata. Za uprzątanie nieczystości i padłych zwierząt z placów miejskich i ulic należących do miasta kat i jego pomocnicy byli opłacani z kasy miejskiej. Jeżeli zwierzę padło np. na progu jakiegoś domu, to za jego uprzątnięcie musiał płacić właściciel, podobnie jak za wywóz śmieci z podwórek. Dlatego też również wśród naszych poprzedników kwitł proceder podrzucania śmieci na środek ulicy, na opuszczone parcele czy tereny cmentarza. Niestety, te wady pozostały wielu współczesnym…
Mirosław Marcinkowski, kustosz MAH Elbląg