Blog - Edukacja muzealna w Elblągu

Legenda świętego Mikołaja cz.2

Mikołaj Możajski, ikona z 1810r z Timanova, Rosja

Cudotwórca, czyli wschód.

Jak pisaliśmy w poprzedniej części na Ruś kult Mikołaja trafił bardzo szybko, bo już w okresie chrystianizacji. Jedna z pierwszych świątyń Kijowa była dedykowana Mikołajowi. Największe jednak zasługi dla rozpropagowania wiedzy o świętym miało przełożenie na język rosyjski jego żywota – autorstwa Metodego I. Dołączono do niego opisy lokalnych cudów i relacje z przeniesienia relikwii do Bari. Nazwano go wtedy: cudotwórcą, błogosławionym i litościwym.

Dosyć bogata w treść praca Borysa Uspieńskiego, Kult św. Mikołaja na Rusi, opisuje wierzenia, które mogą nam się dziś wydać nieco humorystyczne, ale warto je przytoczyć, by zdać sobie sprawę z tego, jaką rangę miał Litościwy w rosyjskiej mentalności ludowej.

Wiele twarzy Mikołaja

Dowiadujemy się przykładowo, że postać św. Mikołaja w folklorze ludowym pełniła te same role, które przypisane są najważniejszym świętym, aniołom, a nawet archaniołom. Powszechnym było, w przedstawieniach ikonograficznych, tzw. Deesis, (gdzie Chrystus Pantokrator stoi w towarzystwie Maryi i Jana Chrzciciela), zastępowanie Jana Chrzciciela, Mikołajem. Mikołaj miał „wcielać” się w rolę Michała Archanioła jako stróż bram raju oraz przewodnik po świecie pozagrobowym. Nawet w polskich modlitwach popularny był zwrot „Święty Mikołaju, wyjm kluczyki z raju” (F. Kotula, Znaki przeszłości, 1976 r.). Dosyć często zdarzało się, że w dniu pogrzebu, w ręce zmarłego wkładano list do św. Mikołaja w którym opisywano dobre uczynki nieboszczyka. Podobnie jak archanioła, tak Mikołaja w tekstach służących do ochrony bydła, konsekwentnie nazywano „groźnym wojewodą Zastępów niebieskich”. Jedna z najbardziej popularnych przedstawień ikonograficznych Mikołaj Możajski, przedstawia świętego z mieczem w jednej ręce i modelem miasta w drugiej traktuje go jako „obrońcę ojczyzny”.

W wielu folklorystycznych tekstach można było przeczytać, że stawia się Mikołaja przy samym Bogu Ojcu. Jedna z ukraińskich kolęd opowiada o wspaniałej cerkwi, która ma troje drzwi – jednymi wchodzi sam Pan Bóg, drugimi Święta Przeczysta, trzecimi Święty Mikołaj. W XVIII jeden sybirski chłop Artemiusz zapisując swoje grzechy pisał, że w chwili kłopotów wyrwał mu się wyrzut, że Pan Bóg człowieka drze, a Mikołaj widzi i go nie broni. N. Witsten i G. Dawid w swoich podróżach moskiewskich w XVII wieku mieli usłyszeć od ludu przekonanie o tym, że Mikołaj jest tak wielki, że kiedy stary Pan Bóg umrze, to Mikołaj z pewnością zajmie jego miejsce.

Opiekun kupców, żeglarzy… i bydła

Na gruncie całej słowiańszczyzny, uwypukla się funkcja rolnicza Mikołaja, a szczególnie jego rola jako opiekuna bydła. Jako zwieńczenie całego cyklu zabiegów mających na celu wspomożenie hodowli, 6 grudnia modlono się by Mikołaj chronił zwierzęta przed chorobami i drapieżnikami. Powszechnym zwyczajem było, że przed wypędzeniem bydła obchodzono stado z ikoną świętego. W modlitwach mówiono, że wygania się bydło Panu Jezusowi do ręki, pod płaszcz Matki Boskiej i pod kij świętego Mikołaja (F. Kotula, 1976 r.). Zamiast powszechnego pozdrowienia pasterze mówili do siebie: „Mikołaj w stado”, czyli żeby Mikołaj zawsze strzegł zwierząt. Przy okazji uczt pasterskich często „częstowano” go piwem, stąd kolejne jego imię- bóg piwny.

Był czas, gdy niewierzenie w Mikołaja było traktowane niemal jak herezja. Dziś w prawie każdym rosyjskim domu znajduje się ikona świętego, w żadnej cerkwi nie może jej zabraknąć. O współczesnym kulcie św. Mikołaja możemy przeczytać w rozległej pozycji Anatolija Bajukańskiego, Święty Mikołaj Cudotwórca. Autor – dziennikarz i korespondent morski, opisuje wiele niesamowitych historii, które nadesłano do redakcji jego gazety i które opisują „spotkania” ze świętym. Najwięcej historii odnosi się do niego jako przewodnika ludzi zagubionych. Wiele historii podobnie brzmiących, opowiada o tym, że ludzie którzy znaleźli się w dramatycznej sytuacji spotkali na swej drodze starca, który wskazał im drogę. Po dotarciu w bezpieczne miejsce rozpoznawali na mikołajowych ikonach nieznanego wybawcę. Jest mnóstwo historii, opowiadających o tym, jak Mikołaj ratuje kogoś przed utonięciem. Jest historia kobiety, która będąc na statku w cieśninie Fritza nagle zaczęła rodzić i wykonano niemożliwy wręcz zabieg przerzucenia jej na sąsiedni statek. Jest historia mężczyzny, który 6 grudnia – w dzień Mikołaja, żalił się, że żona mu nie chce kupować ulubionego sera. Tego dnia jadąc samochodem napotyka przed sobą furgonetkę, która nagle się zatrzymuje na czerwonym świetle po czym niespodziewanie rusza dalej. W tym momencie z pojazdu niezauważalnie miał wypaść ogromny bochen sera, wprost pod samochód rozżalonego męża. No i ten przypisuje „podarek” mikołajowej hojności.

Mikołaj pod Kaliningradem

Jest też legenda z niedalekiego sąsiedztwa, którą warto tu w skrócie przytoczyć. Akcja toczy się w Kaliningradzie. Jest 9 kwietnia 1945 roku, grupę rosyjskich żołnierzy mija kondukt kilku samochodów z uroczyście ubranymi popami. Samochody jadą w stronę oddziałów szturmowych, które próbowały bezskutecznie zdobyć tę twierdzę Prus Wschodnich. Żołnierze kpią sobie: „Patrzcie, teraz popy ruszają do szturmu”. Miasto zostaje zdobyte i autor listu po rozmowie z dowódcą wyjaśnia dziwne zajście. Okazało się, że duchowni rzeczywiście jechali na pole walki. Historia zaczęła się, kiedy parę dni wcześniej do sztabu usiłował się dostać jakiś starzec. Pierwszego dnia go nie wpuszczono, kolejnego zdołał się jakoś przedostać do dowódców. Wszedł i groźnym tonem oznajmił generałowi, że wie o ogromnych stratach rosyjskiego wojska, bowiem żołnierze ruszyli do ataku i ginęli ostrzeliwani ze wszystkich stron. Dał dowódcy też taką radę: odpraw przed jutrzejszym szturmem nabożeństwo, a wówczas twierdza zostanie zdobyta. Oczywiście uznano go za człowieka niespełna rozumu i zlekceważono jego radę. Kolejny szturm został znów odparty, a żołnierze biegli do ataku po trupach swoich towarzyszy. Nieoczekiwanie z pomocą przyszedł pododdział wojska polskiego. Polacy wykonali polecenie odprawienia nabożeństwa, i przed wojskiem ustawili jeszcze dwie ikony Matki Boskiej, i Mikołaja cudotwórcy. Potem ruszyli do ataku wraz z rosyjskimi gwardzistami. Na czele kroczyli rosyjscy duchowni. Szturm się rozpoczął i nagle niemieckie jednostki zaczęły się wycofywać. Sprawa wyjaśniła się podczas przesłuchania jeńców. Twierdzili oni i, że na początku szturmu Niemcy zobaczyli na niebie Madonnę z mieczem w dłoni, otoczoną zbrojnym hufcem aniołów, która kierowała się w ich stronę, dlatego nie byli w stanie oddać ani jednego strzału.


Ilustracja: Mikołaj Możajski, ikona z 1810r z Timanova, Rosja

Skip to content